wtorek, 18 sierpnia 2015

Gdańsk na nowo

Trzecim przystankiem zaplanowanym na czas urlopu było drugie ulubione miejsce w Polsce- Gdańsk. Pojechałam tradycyjnie do moich przyjaciół, którzy mnie znosili przez ostatnie kilka dni :) Zwiedziłam pierwszy raz Jarmark Dominikański, odwiedziłam moje ulubione miejsce w Gdańsku- ul. Mariacką.



Miałam też możliwość być w Mikoszewie i zamoczyć nogi w pełnym morzu. Miejsce idealne na urlop, czysta plaża, niewiele turystów, możliwość wypłynięcia katamaranem na spotkanie z fokami. a przede wszystkim przepiękny ogrom żywiołu.





W drodze powrotnej przedostaliśmy się promem na wyspę Sobieszewską.



Odkryłam Gdańsk na nowo, z zupełnie innej strony. Cudowne industrialne widoki pomogły mi jeszcze bardziej zakochać się w tym mieście. 








Kazimierz Dolny nad Wisłą.

Jest takie miejsce na Lubelszczyźnie, w którym lata temu się zakochałam. Pierwsze wspomnienie, które pamiętam, kiedy trafiłam do Kazimierza Dolnego to studenci jakiejś szkoły plastycznej tłumnie zebrani na rynku i malujący i rysujący widok na studnie. Od tamtej pory, a minęło już mnóstwo czasu, wracam tam jeśli tylko mam okazję. W tym roku po raz kolejny wróciłam by na nowo je odkryć.
Pierwszego dnia wyprawy postanowiliśmy poeksperymentować z nocnymi zdjęciami.





Na drug dzień skorzystaliśmy z wycieczki objazdowej i odwiedziliśmy wąwóz, ścianę płaczu oraz poznaliśmy legendę psa.







Trzeciego dnia byliśmy na rynku bardzo wcześnie rano, żeby uniknąć zarówno palącego upału jak i mnóstwa turystów.




Na zakończenie wycieczki odwiedziliśmy najsłynniejszą (jeśli nie najstarszą) piekarnie w Kazimierzu celem zakupu tradycyjnych kogutów dla rodziców i czegoś uroczo słodkiego dla mojej siostrzyczki.



Odwiedziliśmy również moją ulubioną galerię na rynku, w której zostałam obdarzona przez Łukasza przepięknymi pamiątkami- dwa notesy oraz biżuterię (przepraszam za jakość- zdjęcia wykonane telefonem):








To był jeden z najcudowniejszych wyjazdów w tym roku i najbardziej magiczny od wielu lat. Może to zasługa klimatu miasta, może mojego nastawienia. A na pewno zasługa Łukasza, który ze stoickim spokojem znosił moje fanaberie nie tylko fotograficzne.


środa, 5 sierpnia 2015

Zlot Sierrafanów w Wilczych Laskach

W miniony weekend byłam uczestnikiem zlotu Sierrafanów, w Wilczych Laskach nieopodal Szczecinka. Mimo przeokrutnej ilości kilometrów wyprawa zaowocowała nowymi znajomościami, rewelacyjną zabawą, dwoma kartami pamięci zdjęć i czasem spędzonym z Nim. Na domiar tego wszystkiego narodziła się we mnie miłość do tego modelu Forda oraz do szaleństwa, jakie można sobie dzięki niemu zorganizować.

W sobotę odbyły się zawody na ¼ mili oraz driftowy slalom między oponami. W pierwszej konkurencji kierowca, któremu bardzo kibicowaliśmy zajął drugie miejsce w klasie. Mimo przegranej z BMW Adam został okrzyknięty posiadaczem najmocniejszej Sierry w klasie.
Popołudniem miałam wielką radość z robienia zdjęć popisów z palenia gumy przez Adama, Łukasza i Tomka. Wieczorami grillowanie, ogniska, integracja.

Niestety podjęliśmy decyzję o powrocie w sobotę w nocy, gdyż mimo zabójczo wysokich temperatur w ciągu dnia, w nocy było nie do wytrzymania z zimna.


Atmosfera nie do opisania, ludzie rewelacyjni, odpicowane fury dające mnóstwo frajdy i kierowcy jadący upust fantazji za kółkiem. Mam nadzieję, że to nie będzie mój ostatni zlot tego typu.